Cześć,
rozglądam się za mieszkaniem (kupno z drugiej ręki), powiedzmy że interesuje mnie od 50 do 70 metrów i pomijając już kwestie finansowe (cena za metr w Słubicach odstrasza) to po rozeznaniu się w Słubicach, przeraził mnie czynsz. Zapytałem kilku sprzedających i znajomego ile płaci, to spora część mi odpowiedziała że przy małym dziecku albo dwójce dzieci są to ceny 600-650 zł. Dla porównania w innym mieście za 56 metrów czynsz z ogrzewaniem wynosił 450 zł,. W Gorzowie na Górczynie znajoma płaci 500 - 550 zł za 74 metry, w domu same kobiety i zużycie wody wcale niskie nie jest.
To 100-200 zł więcej dla mnie to sporo, bo jak doliczyć ratę ewentualnego kredytu to już wcale nie jest tak fajnie :/ Ceny obecnych mieszkań z rynku wtórnego też nie są aż tak bardzo atrakcyjne w porównaniu do stanu deweloperskiego i w ogóle się zastawiam czy się pchać we własne mieszkanie póki co.
Pytanie do Was, czy 600-650 zł za czynsz to dużo (wraz z ogrzewaniem)? Powiedzmy że rozmawiamy o mieszkaniu około 60-65 metrów. Czy ktoś z Was by się podzielił informacją, ile płaci i ile z tego zabiera ogrzewanie, fundusz remontowy i opłata administracyjna (czyli przeżarta przez spółdzielnie) ?
Czy powinienem omijać jakieś spółdzielnie z powodu wysokiego czynszu? Są na to w Słubicach jakieś pogłoski o rekordowo wysokich czynszach w jakieś części miasta albo spółdzielni? Sam jestem spoza Słubic więc proszę o wyrozumiałość.
Z góry wielkie dzięki, mam nadzieję że nie pytam o jakieś ściśle tajne i poufne dane z którymi nikt nie chce się podzielić