TEMAT:

Kilka dni temu Burmistrz Rzepina uroczyście otworzył kolejny odcinek obwodnicy miejskiej. Sęk w tym, że obwodnica ta przebiega przez teren byłego niemieckiego obozu pracy oraz miejsca, gdzie byli chowani więźniowie. Dowiedzieliśmy się, że nie zostały tam przeprowadzone żadne badania archeologiczne, a burmistrz kilkukrotnie pytany wcześniej przez różne osoby prosił żeby poczekać do końca inwestycji bo takie badania opóźnią ją, a potem"postawi się jakąś tablicę z informacją" w tym miejscu.
Moglibyście zainteresować się tym? To chyba nie jest profesjonalne podejście- czy ten teren został zbadany, sprawdzony?
Identyczna sytuacja szykuje się w przypadku kamienicy budowanej na starym mieście w Rzepinie. Czy teren, gdzie od średniowiecza stawiane były budynki nie został sprawdzony? Czy są wyniki badań konserwatora, czy archeologa? czy to prawda, że przystąpiono do budowy ponieważ był nacisk ze strony sieci handlowej, która ma mieć tam swój punkt?

Obszar taki powinien być objęty nadzorem archeologicznym, o którym nie decyduje jednak burmistrz, lecz Wojewódzki Konserwator Zabytków, który w uzasadnionych przypadkach może wstrzymać nawet prace budowlane i zlecić wykonanie czegoś, co nazywa się ratowniczymi badaniami archeologicznymi. Moim zdaniem warto w tej kwestii „uderzyć” zatem do samego konserwatora i zapytać, dlaczego teren ten (jak rozumiem) nie został takim nadzorem objęty.

Dobra rada, dziękuję! Jeśli okaże się, że ani burmistrz ani rada miejska nie poinformowała konserwatora pomimo posiadanej wiedzy na temat tego obszaru to już"po ptakach", czy można jeszcze wszcząć badania?

Skoro dziś jest już tam droga, to wydaje mi się, że siłą rzeczy prowadzenie tam jeszcze jakiś większych badań jest już raczej niemożliwe. Tym należało zająć się przed realizacją inwestycji i decyzja w tym zakresie należała do WKZ. Nawiasem mówiąc to masę odkryć dokonuję się właśnie przy budowie dróg, ale to od konserwatora zależy czy wstrzyma czasowo taką budowę, czy pośle w pole archeologów. Mimo to uważam, że należałoby teraz skupić się nad należytym upamiętnieniem ofiar, które zginęły w tamtej okolicy. Myślę, że „jakaś tablica” zdecydowanie nie załatwia tutaj sprawy.