Scenariusz: Christopher Nolan , Jonathan Nolan
Zdjęcia: Wally Pfister
Muzyka: James Newton Howard , Hans Zimmer
Czas trwania: 152
Dyst.: Warner Bros. The Dark Knight Begins
Gatunek: Adaptacja komiksu/kryminał/sensacja...
- Najwięcej kopii filmu (4,366 kin),
- Największy dochód z premiery północnej ($18.5M)
- Największy dochód z weekendu premierowego ($158.4M)
- Największe dochód premiery lipcowej ($158.4M)
- Największe dochód filmu w kategorii PG-13 w weekend premierowy ($158.4M)
- Największy dochód z jednego dnia ($67.2M)
- Największy dochód z dnia premiery ($67.2M)
- Największy dochód z piątku ($67.2M)
- Największy dochód z soboty($43.6M)
- Największy dochód z premiery w kinach typu IMAX ($6.3M)
- Najszybciej dotarł do $200M w 5 dni ($203.8M).
- Najszybciej dotarł do $300M w 12 dni ($314.2M).
- Najszybciej dotarł do $400M w 18 dni ($400M).
I to jeszcze długo nie koniec tej listy…
The Dark Knight Begins
Na początku było kilka stron internetowych. Do nich należała strona www.ibelieveinharvenydent.com. Była to strona kampanii reklamowej kandydata na prokuratora generalnego Harveya Denta w Gotham City. Można było tam poczytać o planach, poglądach i celach przyszłego prokuratora. Ale ta strona nie była jedynie pasywnym podglądaniem tej kampanii, bowiem szef kampanii nawoływał ludzi, nie tylko mieszkańców Gotham, do organizowania spotkań wyborczych oraz do nagrywania tych spotkań na taśmie. Zachęcał ludzi z „naszego świata”, fanów, którzy niecierpliwie czekali na drugie nadejście nolanowskiego Batmana. Jednak tam, gdzie jest dobro, jest i zło, więc powstała strona www.whysoserious.com. Strona Jokera, która także była elementem kampanii reklamowej filmu, realizowała plan samego Jokera. To nie była strona promująca film, ale po prostu strona „domowa” tej postaci. Raz na jakiś czas Joker miał zadanie dla swoich podopiecznych, czy to robienie sobie fot w miejscach publicznych, czy to zbiórki w dużych miastach i na dodatek to wszystko w „barwach wojennych” klauna. Oczywiście praca fanów na rzecz jednego i drugiego nie szła na marne. Bowiem obie te strony publikowały nadsyłane materiały. A o wszystkich poczynaniach prowadzących do drugiego filmu relacjonowała strona internetowa www.gothamcablenews.com. Mieliśmy tam normalnie wywiady z ważnymi osobistościami Gotham City, programy publicystyczne o takich ludziach jak Jim Gordon czy Sal Maroni. W Internecie powstała sieć informacyjna o wydarzeniach w Gotham nie gorsza od tych prawdziwych, komentujących wydarzenia w prawdziwych miastach. Widz stał się mieszkańcem Gotham, więcej, widz stał się elementem nowego filmu.
I nawet tego było mało. Widz stał się (małym bo małym, ale jednak) elementem wydarzeń wprowadzących do filmu. Joker miał plan, mieszkańcy Gotham mieli go zrealizować. Za każdy odhaczony plan cząstkowy były nagrody. Kiedy plan doszedł ostatecznie do skutku, przy pomocy wielu internautów, Joker uzyskał możliwość zaatakowania wszystkich stron informacyjnych Gotham. Z dnia na dzień teksty tych stron internetowych (było ich ponad 20!!!) zostały poprzestawiane, zdjęcia zniekształcone barwami Jokera i wszędzie dopisano czerwonym chaotycznym pismem… pewnie się domyślacie co Joker mógł napisać. Jak chcecie zobaczyć efekt zapraszam pod którykolwiek z powyższych linków. Strony Gotham wciąż tak wyglądają, a mogę wam zaręczyć, że wcześniej wyglądały normalnie.
Ta kampania pokazała nam, że reklama nie musi być głupia, czy pasywna, ta kampania sprawiła, że widz faktycznie stał się mieszkańcem Gotham. Ta kampania pokazuje nam konieczność wprowadzenia nowej dziedziny oscarowej, Oscar za kompanie wiralną!
Dobra! Do rzeczy...
Ma to być recenzja filmu, a ja tu pisze o reklamie w Internecie… staram się wam przybliżyć tylko fakt, że film, który trwa 2h 30min, tak naprawdę trwa już od grubo ponad pół roku. Podsycał ciekawość oraz zdobywał zwolenników. A kiedy w końcu wszedł na ekrany kin spowodował lawinę, która zasypała rekordy „box office’u” amerykańskiego, która zasypała wszystkie kina, w których ów film był grany (wyprzedano wszystkie bilety na projekcje premierowe o północy i na bieżąco dodawano dodatkowe seanse, które na wyprzedaży szybko znikały, ostatecznie film był grany przed pełną salą kinową 24 godziny na dobę dłużej niż przez pierwszy weekend). Lawina, która, po 3 dniach na znanym i szanowanym na całym świecie serwisie www.imdb.com zrzuciła „Ojca chrzestnego” ze szczytu filmu wszechczasów. Lawina ta odbiła się także w recenzjach na www.rottentomatoes.com, stronie zbierającej recenzje krytyków filmowych. 94% wszystkich zamieszczonych tam recenzji było pozytywnych, a było ich około 250. Film owiała legenda, krytycy pisali o „Ojcu chrzestnym” świata komiksu, porównywali do innych arcydzieł kryminału typu „Gorączka” oraz podkreślały, że nie jest to tylko genialna filmowa adaptacja komiksu, ale że jest to genialny film. Oczywiście śmierć aktora odgrywającego rolę Joker’a, Heath’a Ledger’a tylko spotęgowała tą legendę.
Legenda a rzeczywistość – czyli chwalimy Nolana
Nie będę się tu rozpisywał, film powala. Miałem POTĘŻNE oczekiwania, które „The Dark Knight” przebił. Heath Leder jako Joker w dość przerażający sposób bawił i zaskakiwał, kreacja godna Oscara, mniej niż Oscar nie wystarczy. Był cały zbiór głównych bohaterów, każda postać miała swoją rolę do odegrania oraz ciężkie decyzje do podjęcia, każda obecność ekranowa miała swoje uzasadnienie w genialnym scenariuszu. Sceny akcji, nie pisze tu tylko o heroicznych poczynaniach Batmana, były świetnie nakręcone, a co ważniejsze, z pomysłem i wizją (!!!). Niektórzy czepiali się wątku pobocznego w Hong Kongu, ja ten wątek uwielbiam. W ogóle nie nadaję się do tego by pisać recenzję o tym filmie, ponieważ jestem pod tak głębokim wrażeniem tego, co zobaczyłem w kinie, że mógłbym tak jeszcze przez kilka stron wybierać elementy filmu i je zachwalać w nieskończoność.
Arcydzieło.
Legenda a rzeczywistość – czyli potknięcia Nolana
No dobra, więc co spowodowało, że film nie jest idealny (przypominam że nie ma takich filmów - idealnych). Siedzę tu przed klawiaturą i nie mogę sobie przypomnieć, chyba pierwszy raz mi się coś takiego zdarza… czekajcie…
O… wiem… za mało Jokera… pojawia się i znika, jest gwiazdą każdego kadru w którym się znajduje, a tych kadrów z nim w roli głównej jest trochę za mało. Oraz ostatnie 3 minuty filmu, troszeczkę przegadane, troszeczkę za grubo nasmarowany patos, ale nie przeszkadzało mi to szczególnie. Także znowu nie błyszczała Rachel Dawes, romantyczny interes Bruce’a Wayne’a, grana tym razem przez panią Maggie Gylenhall. Inni mogą się czepić, że film z tonu bardzo realistycznego kryminału przeszedł w (także dość realistyczny, albo wystarczająco realistyczny dla mnie) ton komiksowy, ale to tylko czepianie się detali.
Podsumowanie
Najlepszy film roku, arcydzieło. Jest w nim akcja, terror, romans, dramat, łzy, kryminał, trochę gadżeciarstwa typu sci-fi oraz humoru. Idźcie i obejrzyjcie! Jeśli „Mroczny rycerz” nie jest Moną Lisą filmu, to Mona Lisa w takim przypadku jest grubo przereklamowana.
Moja ocean: 10+ na 10 (za to, co opisałem w części „Legenda a rzeczywistość”)
Przepowiednia Kondorra
Jeżeli pan Nolan się zdecyduje, i oby się zdecydował, nakręcić trzecią część Batmana, to zaraz wam zdradzę jaki łotr został zapowiedziany w tym filmie. Nie jest to spoiler. Jest to wyłącznie wnioskowanie. Ale zacznijmy od początku. W filmie „Batman Begins” każdy idiota zauważył, że zapowiedziano nadejście Joker’a, ale czy zauważyliście mrugnięcie oka reżysera do widza apropos TwoFace’a?
Pozwólcie, że wam przypomnę: W pierwszym filmie Bruce miał urodziny, na imprezie urodzinowej zjawił się niespodziewany gość, zagrażający bezpieczeństwu pozostałych gości, więc Bruce musiał ich w dość nieładny sposób przegonić. Udając pijanego narzekał, że wszyscy przyszli tylko po to by wychlać jego wódę. Nazwał ich:
„You TWOFACE friends!”
Kiedy tym razem Bruce wraz z panem Foxem szykują nowy strój Batmana do boju, Bruce się pyta czy strój będzie go chronił przed psami… a Lucious zapytał się czy ma namyśli rottweilery czy chiuahuah, a po chwili dodał:
„But it will work against CATS!”
[Kondorr]