Scenariusz: Alex Kurtzman, Roberto Orci
Zdjęcia: Daniel Mindel
Muzyka: Michael Giacchino
Gatunek: Sci-Fi
Czas trwania: 126 min
Dyst.: United International Pictures Sp z o.o.
Nie jestem "Trekkie"
Nigdy nie rozumiałem co ludzi bawi w tych filmach... postacie tak sztywne, że stwierdzenie "mają kija w du..." to jeszcze komplement, scenografie sztuczne, po prostu plastikowe, a efekty specjalnie zawsze gorsze niż w innych wychodzących równocześnie filmach, już nie wspomnę o beznadziejnych wątkach... chociaż bywały wyjątki (potwierdzające regułę)...
Nie jest jednak tak, że nigdy nie miałem nadziei, że ktoś weźmie dobry koncept "Star Trek'a", wywali dziesięciolecia badziewia i stworzy coś z klimatem i jajem.
Co działało
A więc: obsada, obsada, obsada. Zdecydowanie najmocniejszą stroną filmu są fajne postacie, które w większości można od zaraz polubić i trzymać za nich kciuki. James T. Kirk jest bardziej zawadiacki niż kiedykolwiek, kojarzy mi się nawet z Mattem Damonem w "Good Will Hunting", a nie z przestarzałym Shatnerem. Scotty w wykonaniu Pegg'a to też strzał w dziesiątkę, a sarkazm McCoya w końcu jest zabawny a nie gburowaty! Już nie wspomnę o Uhurze, która wreszcie znowu jest sexowna. Czysta przyjemność oglądania tego filmu to obserwowanie, jak te postacie się nawzajem poznają i wspólnie próbują stworzyć załogę, a charakterów i charakterków mamy tu sporo. To dzięki nim można odczuć napięcie, momentami smutek, oraz nie mało śmiechu.
Na plus należy także zaliczyć efekty specjalne, które może szałowe nie są, ale trzymają poziom... powiedzmy filmów z ostatnich 3 lat, a to już wielki progres w tej serii. Walki kosmiczne w końcu wyglądają na niebezpieczne, widzimy, że Enterprise to pole bitwy, a nie plastikowa puszka z talerzem. A akcja pokazywana z kosmosu wypełnia ekran w bardzo przyjemny sposób.
Co nie działało
Film to świetna zabawa, ale bądźmy szczerzy, historia to absolutnie nic nowego albo ciekawego, gdyby nie wspomniane świetne postacie, dobre ujęcia oraz mistrzowskie sprawienie, że film to zarówno kontynuacja, jak i nowy początek, to byłby to kolejny "Star Trek - Flaki z Olejem". Więc można powiedzie, że oprócz dobrej zabawy nie spodziewajcie się jakiś ukrytych warstw, czy ukrytych przekazów... nowy "Star Trek" to czyste kino rozrywkowe bez jakiegoś drugiego dna - mi to akurat szczególnie nie przeszkadza.
Na minus zaliczyłbym także muzę, jak nie przeszkadzała, to nie robiła absolutnie żadnego wrażenia.
Po raz pierwszy obejrzenie filmu z serii "Star Trek" stało się dość ekscytującym przeżyciem. Ma ten film niezaprzeczalne wady, ale jeżeli kolejne części będą podążały w tym kierunku, to będzie co oglądać. Potrzeba w przyszłości tylko lepszych historii, lepszego "bad guy'a" i innego kompozytora, wtedy to już będzie w ogóle dobrze. Jednak i tak gorąco polecam ten film, ponieważ pomimo niedociągnięć, genialnie stworzone postacie, masa humoru i szybkie tempo sprawią, że warto się wybrać do kina - jak dla mnie pierwszy naprawdę udany letni "blockbuster"!
Moja ocena: Mocne 8,5 na 10 (za sł abą muzę, i słaby wątek... taki mało epiczny... pozwole sobie wyszczególnić jeszcze skąd taka a nie inna ocena -> muza -1pkt. wątek -0,5 pkt)
[Kondorr]
Mimo wszystko jednak wolę zdecydowanie "Gwiezdne Wojny", tyle że po raz pierwszy mogę zrozumieć, że można lubić także "Star Treka", bez obrazy dla Trekowców... więc zarówno dla wyznawców mocy jak i dla Trekowców poniższy filmik :P