Pracownik stacji paliw w Kowalowie zobaczył, że motocyklista, który przyjechał na stację prawdopodobnie jest pijany. Zareagował szybko i prawidłowo - zabrał mu kluczyki i zadzwonił na policję. 57-latek miał 2 promile – i nie było to jedyne jego przewinienie…
Nie tak dawno pisaliśmy o tym, że dwie pracownice jednej ze stacji paliw w Słubicach pomogły zatrzymać pijanego kierowcę Forda. Podobnie zachował się pracownik stacji w Kowalowie.
Wszystko działo się 16 lipca. Podczas swojej zmiany zobaczył motocyklistę, który miał problem z utrzymaniem równowagi na swoim Kawasaki. Zareagował błyskawicznie – odebrał mu kluczyki i zadzwonił na policję. Okazało się, że jego podejrzenia były słuszne. Policjanci stwierdzili, że 57-latek, mieszkaniec powiatu słubickiego, miał we krwi aż 2 promile alkoholu.
To nie wszystko. Podczas kontroli wyszło na jaw, że mężczyzna nie powinien był w ogóle wsiadać na motor, ponieważ nie ma uprawnień do tego, żeby nim jechać. Nic nie ujdzie mu płazem.
- 57-latek musi liczyć się z konsekwencjami karnymi swojego zachowania. Odpowie za przestępstwo kierowania pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości oraz wykroczenie kierowania pojazdem nie mając do tego uprawnień – wyjaśnia Magdalena Jankowska, rzecznik słubickiej komendy. I dodaje, że mimo wysokich kar, w tym utraty prawa jazdy, które grożą za jazdę pod wpływem alkoholu, policjanci codziennie zatrzymują nietrzeźwych kierowców.
W 2017 roku policjanci ze słubickiej drogówki przeprowadzili prawie 28 tys. kontroli i zatrzymali ponad 200 nietrzeźwych kierowców. Za to przestępstwo grożą 2 lata więzienia i kara min. 5 tys. zł dla tych, którzy dopuszczają się go po raz pierwszy. Min. 10 tys. zł mogą zapłacić ci, którzy dopuszczają się go kolejny raz.