Ukradł i rozbił transportowego Volkswagena, a mimo to jechał dalej – takim zacięciem wykazał się 39-letni Polak. Po kilku kolizjach próbował jeszcze uciekać na piechotę. Ostatecznie został złapany przez pograniczników i trafił w ręce policji.
Upór godny lepszej sprawy – 19 stycznia funkcjonariusze ze Wspólnej Polsko-Niemieckiej Placówki w Świecku wytypowali do kontroli VW Transportera na polskich numerach rejestracyjnych. Kierowca jednak nie zatrzymał się i zaczął uciekać – a pogranicznicy za nim.
Volkswagen jeszcze przed Słubicami zderzył się z samochodem ciężarowym, jednak uciekał dalej. Do pościgu za nim przyłączyli się słubiccy policjanci. Uciekający ze zbyt dużą prędkością samochód uczestniczył w kolejnej kolizji z ciężarówką. Funkcjonariusze usiłowali go zatrzymać, jednak kierowca nie poddawał się i jechał dalej.
Dojechał do Kowalowa i tam na jednym z ostrych zakrętów nie zapanował nad samochodem i uderzył w słup energetyczny. Był to koniec wojażu – ale nie koniec ucieczki. Wysiadł z samochodu i próbował zbiec na piechotę. To mu się nie udało – został zatrzymany.
Okazało się, że miał powód, żeby tak obawiać się spotkania ze Strażą Graniczną. - W trakcie kontroli dokumentów i pojazdu okazało się, że samochód, którym uciekał 39-letni Polak pochodzi z kradzieży na terytorium Andory – wyjaśnia Joanna Konieczniak z Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej. Kradzionym pojazdem udało mu się przejechać aż 2 tys. km.
Jak informuje J. Konieczniak, mężczyzna został zatrzymany i przekazany funkcjonariuszom policji z komendy w Słubicach. Za swoje zachowanie odpowie przed sądem. Szacunkowa wartość pojazdu, który ukradł, to 35 tys. zł.