Dzisiaj w nocy policja przywiozła do Słubic grupę około 160 uchodźców z Ukrainy. Okazało się jednak, że to nie byli obywatele tego kraju. Spędzili u nas jedną noc, ale ich obecność wywołał ogromne kontrowersje wśród mieszkańców.
Dlaczego przyjechali do Słubic? Pytamy o to burmistrza Mariusza Olejniczaka. – Wojewoda lubuski nakazał utworzenie punktu dla uchodźców z Ukrainy w naszym mieście. My musieliśmy tę decyzję wykonać. Dostaliśmy tylko informację, że jadą do nas takie osoby, ale nie wiedzieliśmy dokładnie kto i skąd – wyjaśnia burmistrz. W woj. lubuskim powstały trzy takie punkty – oprócz Słubic są to jeszcze Gubin i Kostrzyn nad Odrą.
Jak twierdzi burmistrz, osoby, które trafiły do hali sportowej przy Szkole Podstawowej nr 1, zostały przywiezione autobusami policyjnymi aż spod wschodniej granicy. - To nie były osoby, które pojawiły się wczoraj wieczorem na dworcu w Rzepinie – dodaje.
Dlaczego właśnie szkoła?
A to właśnie wzbudziło wśród mieszkańców największe kontrowersje. Jak również to, że na miejsce ich pobytu wybrano salę sportową przy szkole. W komentarzach pod naszymi postami wielu rodziców wyrażało obawy o bezpieczeństwo dzieci, skarżyło się również, że nikt ich o tym wcześniej nie informował.
Skąd akurat decyzja o takiej lokalizacji? – Decyzją wojewody musiałem znaleźć takie miejsce, w którym będzie można pomieścić co najmniej 200 osób. Tylko ten obiekt nadawał się do tego. Musieliśmy szybko podjąć decyzję – tłumaczy M. Olejniczak.
Po południu było pusto
Rano było dużo emocji na internetowych forach, mieszkańcy wrzucali do internetu zdjęcia spacerujących po Słubicach obcokrajowców. Ale popołudniu sala była już pusta. Czy uchodźcy udali się w dalszą podróż lub zostali gdzieś przewiezieni?
Od przedstawicieli żadnej ze służb nie uzyskaliśmy potwierdzenia ani konkretnej odpowiedzi. Karol Zieleński, dyrektor biura wojewody lubuskiego, przekazał nam, że utworzone punkty to nie są zamknięte ośrodki i każdy z cudzoziemców może je opuścić i np. udać się w dalszą podróż. Jak wynika z naszych ustaleń, wielu z przebywających mężczyzn tak właśnie zrobiło.
Kto trafił do punktu w Słubicach?
Burmistrz, który był w nocy na miejscu i przyjmował przybyszów osobiście, twierdzi, że większość z nich to obywatele krajów tzw. Trzeciego Świata (m.in. Indii, Pakistanu, Nepalu, Tunezji czy Kamerunu) i Bliskiego Wschodu.
– Wielu z nich miało bilety na dalszą podróż, chcieli wracać do domu, niektórzy jechali do Krakowa i do Wrocławia, inni prosili, aby ich skontaktować z ambasadami swoich krajów. Proszę mi wierzyć, żaden z nich nie chciał tutaj zostać. To byli tacy sami ludzie jak my, zmęczeni, przestraszeni, którzy potrzebowali pomocy. Czy mieliśmy im jej odmówić? – pyta retorycznie burmistrz.
Jak przekazał nam Roman Filończuk, szef Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w gminie Słubice, część z nich to faktycznie byli studenci, ale spora grupa to także pracownicy zagranicznych firm, które miały swoją siedzibę w Kijowie.
Jednak wielu internautów sugerowało, że to głównie imigranci ekonomiczni, którzy wcześniej próbowali dostać się do Polski przez Białoruś, a teraz, korzystając z wojennej zawieruchy, chcieli wjechać do Polski (a dalej na zachód Europy) przez Ukrainę.
Ariel Pawelczyk, jeden z wolontariuszy, który brał udział w organizacji noclegu, twierdzi zupełnie inaczej. Nagrał w tej sprawie poruszający film.
- Oglądałem te paszporty, to byli w większości młodzie ludzie, którzy po prostu uciekali przed wojną i chcieli wrócić do swoich krajów. Jechali kilkanaście godzin, nie wiedząc dokąd. Od rana woziliśmy ich do Rzepina na pociąg, aby mogli dojechać do ambasad i konsulatów swoich krajów. Zrobiłem swoim autem kilkanaście kursów. Nikt mnie nie zabił maczetą, nie wysadził samochodu. Jest mi wstyd za ogromny hejt ze strony słubiczan - powiedział na nagraniu, które udostępnił na Facebooku - ZOBACZ.
Czy będą kolejni uchodźcy?
Co dalej z punktem przy szkole? Czy zostanie zamknięty czy dalej będzie służyć przybywającym w nasz rejon uchodźcom? – Nie możemy tego wykluczyć. Wszystko zależy od tego, jak duże liczby uchodźców będą opuszczały Ukrainę. Musimy być mocno elastyczni - przekazał nam dyrektor K. Zieleński.
Informacje te potwierdza M. Olejniczak. - Decyzją wojewody musimy taki punkt mieć w gotowości. Na razie hala będzie wyłączona z użytku szkolnego – zaznaczył.