Za nami Mikołajkowy Marsz Rodzinny, druga edycja imprezy z okazji „prezentowego święta”. Choć pandemiczne obostrzenia nie pozwoliły na przeprowadzenie planowanego pierwotnie biegu, to marsz ramię w ramię z bliskimi dostarczył uczestnikom wiele frajdy. Towarzyszyliśmy im z naszym obiektywem.
Mikołaje, skrzaty, renifery i różnej maści świąteczne postaci zebrały się 5 grudnia w sobotnie, ale tym razem wcale nie mroźne przedpołudnie. Cel był jeden – wspólnie spędzić czas w aktywnej formie i dobrze przy tym się bawić.
Organizatorzy imprezy – Lubusz Słubice i Słubicki Ośrodek Sportu i Rekreacji – przygotowali dla uczestników pakiet startowy: maseczkę ze wspólnym logo Słubic i Frankfurtu, wodę mineralną, okolicznościowy numer startowy oraz pamiątkową statuetkę. Tę ostatnią, każdemu kto dotarł na metę, wręczał osobiście sam burmistrz Mariusz Olejniczak.
Rodzinne maszerowanie
Ale za nim do tego doszło uczestnicy musieli zaliczyć trzy pętle wokół placu Bohaterów i Wolności, oczywiście startując osobno, z zachowaniem społecznego dystansu. Ze względu na prowadzone prace remontowe, część trasy poprowadzono alejkami parku, ale umownie dystans do zaliczenia wynosił 2020 metrów.
Maszerowali mali i duzi, starsi i młodsi, całe rodziny i sportowe grupy. Niektórym aż ciężko było utrzymać nogi na wodzy i próbowali… podbiegać. Nie miało to jednak znaczenia dla rywalizacji, bo nie liczył się czas i zajęte miejsce, a sam udział we wspólnej zabawie.
Małysz zachęca do ruchu
Na trasie pojawili się także nasi samorządowcy – wspomniany już burmistrz M. Olejniczak oraz starosta słubicki Leszek Bajon. Dobry przykład dał także szef SOSiR-u Krzysztof Murdza, który ruszył na trasę z synem.
Imprezę poprowadził jej pomysłodawca – Piotr Kiedrowicz ze Słubickiej Akademii Biegowej – który gromkimi okrzykami dodawał uczestnikom otuchy. Przywoływał m.in. słowa Adama Małysza, który niedawno sam przeszedł koronawirusa. – Nasz mistrz przekonywał w mediach, że w tych trudnych czasach bardzo ważne jest dbanie o kondycję i ruch na świeżym powietrzu. Ludzki organizm jest wtedy bardziej odporny na różne infekcje – mówił do maszerujących.
Frekwencja dopisała
A za metą, oprócz wspomnianych statuetek i koronapiątki od burmistrza, czekała na nich gorąca herbata. Ta się przydała, bo niektórzy przyjechali na marsz naprawdę z daleka. Byli piechurzy z Międzyrzecza, Nowej Soli, Ośna Lubuskiego i sąsiedniego Frankfurtu – łącznie zapisało się 125 osób.
Z takiej frekwencji cieszył się Ryszard Chustecki, dyrektor ds. sportu w spółce SOSiR i jednocześnie prezes słubickiego Lubusza. – Ogromną radość sprawiły nam te uśmiechnięte i zadowolone twarze. Szkoda, że plany nieco pokrzyżowała nam pandemia, ale dobrze, że udało się przeprowadzić imprezę chociaż w takiej formie. Okazało się, że ludzie potrzebują wyjść z domu, spędzić czas aktywnie, z bliskimi, w ruchu. Dziękuję wszystkim za udział – przekazał redakcji Słubice24.
Na koniec imprezy mieliśmy jeszcze akcent związany z Narodowym Biegiem Niepodległości od Bałtyku do Tatr. Burmistrz udekorował najlepszych biegaczy open i w poszczególnych kategoriach, którzy w listopadzie brali udział w wirtualnej rywalizacji (ZOBACZ).
Nasza fotorelacja
Uczestnikom Mikołajkowego Marszu Rodzinnego towarzyszyliśmy z naszym obiektywem. Poniżej fotki i klip wideo.
https://slubice24.pl./wiadomosci/sport/16816-marsz-mikolajkowy#sigProId7085bf4244