Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
Batman Begins
Reżyseria
: Christopher Nolan
Scenariusz: Christopher Nolan , David S. Goyer
Zdjęcia: Wally Pfister (więcej...)
Muzyka: Mel Wesson , Ramin Djawadi
Wiek: od lat 12
Czas trwania: 140 minut
Gatunek: adaptacja komiksu/sensacja


Era nowych bohaterów
Superbohaterów było wielu, większość z nich szlachetna i w pewnym sensie niezniszczalna, posiadali jakieś supermoce oraz mało przyziemne charaktery... Ich przygody bywały naiwne, przesadzone, kretyńskie i często po prostu mało ciekawe. Oczywiście istniały wyjątki, ale społeczeństwo stworzyło stereotyp dziecinnego bohatera w rajtuzach, którym nie wypada się pasjonować, jeżeli przekroczyło się wiek lub/oraz poziom IQ rzędu 20.

Jednakże zarówno superbohaterowie, jak i same komiksy oraz filmy o nich uległy zmianie. Obecnie dobry komiks śmiało dorównuje najlepszej książce jaką można znaleźć, filmy oparte na komiksach (nie tylko o facetach w rajtuzach) mają czasem bardziej realistyczne i głębsze postacie oraz wątki dramatyczne, niż wszystkie filmowe romantyczne dramaty pani Lopez razem wzięte... Po prostu komiks żyje rzeczywistością w równie rosnącym stopniu co świat kina żyje komiksem. Inne znowu są tak niesamowite, że w innych niż w kategoriach sztuki nie da się ich opisać. Nie wierzycie, to obejrzyjcie następujące filmy:
- Sin City
- 300
- A History of Violance
- Road to Perdition
- Watchmen (coming soon)...
...bądź nowego pierwszego Batmana, Batman Begins. Film Nolana nie jest kontynuacją poprzednich czterech filmów (gdzie ostatnie dwa były porażkami na każdym etapie fachu filmowego). Jest to tak zwany „reboot” serii. Pan Nolan postanowił zignorować, BA, nawet usunąć z pamięci wszystko co zostało dotychczas nakręcone i stworzyć nowego Batmana, chwila, nie wróć... tu nie chodzi o Batmana, tu chodzi o Bruce’a Wayne’a. I na tym polega cały myk. Film Batman Begins nie jest historią mrocznego rycerza, ale historią człowieka za maską i to czyni go fascynującym. Film jest wiarygodny i pomijając parę szczegółów typu „podniebna kolejka/metro” oraz fakt że miasto Gotham nie istnieje, film jest wiarygodny. Nawet bardziej niż 90% komedii romantycznych czy kryminałów ostatnich lat.

Batman Begins
I swear to god
Batman Begins
Swear to me












Realny Batman
Wielu krytyków nolanowskiego Batmana zarzuca mu demistyfikację mrocznego rycerza, nie podoba im się fakt zrobienia z superbohatera po prostu komandosa w trochę odmiennym stroju bojowym. Jednak mity i bajki są dobre dla młodszych. Dzieci nie potrzebują wiele, żeby polubić głównego bohatera. Za to osoba dorosła chce rozumieć motywacje, powody, które sprawiają, że postać zachowuję się tak, a nie inaczej. I na tym polega progres postaci Batmana w wizji Nolana wobec wizji Burtona. Postać stała się rzeczywista, wielowarstwowa, niczym samo miasto, w którym osadzona jest akcja. Gotham City jest poniekąd młodszym bratem Nowego Jorku, tyle że jest bardziej kontrastowe, większe, mroczniejsze. Na szczycie znajdują się bogaci, po ulicach krąży pospólstwo wymieszane z biedotą, a pod miastem czai się mrok. Niczym w umyśle Bruce’a. Na pozór jest księciem miasta. Najbogatszy młodzieniec. Na co dzień człowiek ten próbuje poradzić sobie z własnym życiem, stratą swoich rodziców, związkiem, który wciąż nie może ruszyć do przodu oraz zyskać akceptację otoczenia. Ale pod tymi warstwami panuje mrok, w samym sercu jego duszy.

Bat-gadżety
Nowatorskie jest także podejście twórców filmu do funkcjonalności stroju Batmana oraz jego gadżetów i pojazdów. Nie są to już wycudowane technicznie absurdalne śmieci chorej fantazji, ale dopracowane narzędzia walki z przestępczością. Przy tym Batmanie nawet Bond zdaje się być postacią komiksową, nierealną i niemożliwą. Sam strój i jego funkcjonalność: w końcu zadbano o to, by każdy element stroju był potrzebny i spełniał pewne funkcje, poczynając od poroża w którym schowane są antenki, kończąc na płaszczu, który pod wpływem elektrowstrząsów układa się we wcześniej zaprogramowany „szkielet”. Każdy element ma sens i jest realny. Sam Batmboil to już nie jest Batmobil tylko Tumbler... nie będę się rozpisywał, to cacko jest niesamowite. Hybryd Lamborgini Countache z Hummer’em.

Batman Begins
Nice ride
Batman Begins
You should see my other car












Arcyłotrzy
O wrogach mrocznego rycerza też nie chcę za dużo pisać, aby nie zepsuć żadnych niespodzianek, powiem tylko, że są to złoczyńcy poniekąd z naszego świata. Nie ma tu także miejsca na komiksowe naciągnięcia. Co w końcu jest bardziej straszne? Przerysowane komiksowe szaleństwo czy po prostu realne, zwykłe szaleństwo ludzi, a nie potworów w ciałach ludzkich?

Batman i spółka
Dotychczas poznaliśmy wariacje na temat Batmana, które w dużym stopniu sugerowały, że jest samotnikiem, że z tym wszystkim co go spotyka, musi sobie radzić sam. To trochę uniewiarygodniło tę postać. W końcu ile może jeden, nawet nadzwyczajny, człowiek znieść? Tym razem główny bohater ma kilku sojuszników, speca od techniki pana Foxa, oczywiście Gordona, trochę młodszego niż jesteśmy przyzwyczajeni, Alfreda oraz panią Dawes. Postacie te zostały dość szczegółowo przedstawione, ale jednak trochę stereotypowo i jednowymiarowo. Nie jest to w żadnym wypadku zarzut, bowiem ich obecność w filmie ma za zadanie stworzyć pełen trójwymiarowy obraz Bruce’a Wayne’a a nie ich samych.
 
Batman Begins
Why do we fall down, master Bruce?
Batman Begins
Alfred, I need help!












Co nie działało?
Jedyny zarzut oprócz podniebnej kolejki w Gotham mam wobec montażu scen walk. Są tak szybko zmontowane, że ciężko rozpoznać kto, jak i z kim się bije. No może trochę przesadziłem… choć walki wręcz średnio mi się podobały, jestem w stanie je zaakceptować.

Na zakończenie o samym filmie.
Film jest wyraźnie podzielony na pewne elementy. Pierwszy to oczywiście geneza bohatera. Poznajemy przyczyny oraz procesy tej skomplikowanej przemiany. Moim zdaniem to najmocniejsza strona filmu. Drugi element to „instalacja złoczyńców oraz ich narodziny. Trzeci element to oczywiście dążenie do rozwiązania problemu. Film ogląda się w mgnieniu oka, trzyma w napięciu i fascynuje. Całość podkreślona jest niesamowitą ścieżką dźwiękową, która nie ma tak wybitnych linii melodycznych, jak temat Elfmana z filmów Burtona, jednak ten nowy soundtrack wywołuje znacznie większe ciarki i częściej. Uczta dla oka, umysłu oraz ucha. Uważam, że film jest na tak wysokim poziomie, że uznaję osoby, które nie chcą go obejrzeć, gdyż jest to adaptacja komiksu, oraz wszystkich, którzy twierdzą, że wolą Brokeback Mountain albo inne „ambitne dzieła” za ignorantów sztuki do jakiej komiks zalicza się już od dawna, ale „old-school’owcy” sztuki na siłę przemilczają ten fakt. Jeden z najlepszych filmów tego roku, jak nie najlepszy!

Moja ocena: 9 na 10 (za podniebną kolejkę i kulejący montaż scen walk)

[Kondorr]

Trailer filmu:
Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)