Po wygranym w bardzo dobrym stylu meczu z Armenią, podopieczni Adama Nawałki wykonali swoje zadanie, pokonali Czarnogórę i uzyskali awans na mistrzostwa świata rozgrywane w Rosji. W niedzielnym meczu na Stadionie Narodowym kibice byli świadkami prawdziwej walki. Po dwunastoletniej przerwie polscy piłkarze powrócą do gry o najważniejszy tytuł w reprezentacyjnych rozgrywkach.
Już w szóstej minucie swoją obecność zaznaczył Krzysztof Mączyński, zawodnik Legii Warszawa dzięki dobremu zagraniu Piotra Zielińskiego zdobył pierwszą bramkę w tym meczu. Dziesięć minut później autorem gola numer dwa został Kamil Grosicki, który z pomocą Roberta Lewandowskiego umocnił prowadzenie Biało-Czerwonych. Potem przez dłuższą chwilę mecz przypominał bardziej sparing niż walkę o awans na mistrzostwa świata. Widać było, że obydwie drużyny chciały, żeby to spotkanie już się zakończyło.
Wszystko szło zgodnie z planem, do czasu, kiedy pod koniec widowiska Polscy kibice wstrzymali oddech, gdy w siedemdziesiątej ósmej minucie gola na 2:1 strzelił Stegan Mugosa, a po chwili z dwubramkowego prowadzenia nie zostało się nic, ponieważ Wojciech Szczęsny został pokonany przez Zarko Tomasevicia. Ostatnie minuty meczu mogłyby posłużyć za scenariusz do horroru, którego nie powstydziłby się Alfred Hitchcock. Najpierw skuteczny strzał wykonał Robert Lewandowski, potem gola samobójczego zaliczył Filip Stojković. W rezultacie to Biało-Czerwoni mogli otworzyć butelki z szampanem.
Nauczeni doświadczeniem z mistrzostw Europy we Francji mogą osiągnąć coś, na co cała Polska czeka od lat. W końcu drużyna ma prawdziwego kapitana, który nie tylko swoją grą, ale także zachowaniem motywuje kolegów do gry na sto procent. Śmiało można przyznać, że Robert Lewandowski jest tym, kim dla Portugalczyków jest Cristiano Ronaldo.
Do otwarcia Mundialu zostało zaledwie osiem miesięcy. Przed trenerem Nawałką stoi kolejne bardzo ważne wyzwanie. Wdrożenie do gry młodszych graczy, które zaostrzy rywalizację wśród starszych kolegów. Zwłaszcza że mimo dużego sukcesu, jakim jest awans na turniej w Rosji, nie można hurraoptymizmem tuszować braków, jakie uwydatniły się w ostatnich meczach. Szczególnie zmiany w defensywie. Wśród wszystkich zespołów, które dotychczas zakwalifikowały się na mistrzostwa, to Polacy mają najwięcej (14) straconych bramek w eliminacjach. Teraz gdy drużyna jest pewna gry w Rosji, przyszedł idealny czas na eksperymenty w składzie. W meczach towarzyskich, zamiast ogrywania tej samej jedenastki, warto wrzucić na głęboką wodę zawodników z kadry U-21, gdyż nie brakuje w niej piłkarzy, którzy mogą okazać się objawieniem mistrzostw. To jest ten moment, w którym Bednarek, Kapustka i Kownacki powinni wspiąć się na wyżyny swoich możliwości i pokazać trenerowi Nawałce, że zasługują na znalezienie się na liście powołanych na najbliższe sparingi. Emocje związane z reprezentacją będą niewątpliwie wyjątkowe w 2018 roku. Można też być pewny, że wielu kibiców obstawi zwycięstwa naszych w poszczególnych meczach, ale o tym możesz dowiedzieć się więcej tutaj.
Pierwszego grudnia dowiemy się, z kim przyjdzie się mierzyć drużynie Adama Nawałki w fazie grupowej. Miejmy nadzieję, że kulki do losowania będą podgrzane na korzyść Polaków. Na koniec trzeba życzyć selekcjonerowi Polskiej kadry codziennego bólu głowy, związanego z wyborem odpowiedniego składu, który będzie w stanie zagrozić Niemcom czy Hiszpanom.
[artykuł partnerski]